Potrzebne są:
-ziemniaki
-wędliny,kiełbaski czy inne zalegające mięsiwa
-pieczarki
-cebula
-śmietana
-ser żółty
-odrobina soli
-zioła ulubione(np.oregano,prowansalskie)
Surowe ziemniaki kroimy w plastry i układamy w naczyniu żaroodpornym.
Pieczarki kroimy w plastry,podsmażamy.
Kiełbaski itp.kroimy i podsmażamy(ja to robię bez tłuszczu bo i tak mają go w sobie ).
Na ziemniaki kładziemy pieczarki,kiełbaskę,cebulkę. Zalewamy połową sosu śmietanowo ziołowego i zapiekamy 1-1,5 godziny. Uwaga,sosik się wysusza więc nie wlewajmy od razu wszystkiego.Pod koniec pieczenia dolać drugą połowę i ewentualnie posypać startym serem żółtym.
Moi mięsożercy są zachwyceni :)
I mi smakuje ;p
***
Nie uwierzycie co dziś dojrzałam-
kwitnący krzew,a raczej drzewko, jaśminu!!!!
Muszę się tam zakręcić i skubnąć gałązkę ;p
Do następnego :)
Wygląda bardzo smacznie, poza tym bardzo lubię wszelakie zapiekanki, więc może któregoś dnia pokuszę się i skorzystam z Twojego przepisu...
OdpowiedzUsuńI ja uwielbiam takie zapiekanki,nie koniecznie muszą być mięsne ;p
UsuńJakby co to smacznego!
Pozdrawiam :)
Tak zwane danie resztkowe: niebo w gębie - opona na brzuchu:))) ALe ja kocham zapiekanki!!
OdpowiedzUsuńOpona przyda się na wyjazd nad wodę ;p Nie no, jak raz na jakiś czas zje się takie cóś to od razu opona nie wyskoczy.Na to pracuje się każdego dnia,dzień po dniu ;p
UsuńBuźka ;0
Właśnie ze względu na ww. oponę ja podziękuję za to danie ;) Ale przepiękna serwetka pod talerzem, w sam raz do dekupażu! :)))
OdpowiedzUsuńBuziaki!
Inka na diecie
O tak,zgadza się :) Spodobała mi się więc nie mogłam przejść obojętnie ale z decoupagem miałam jedną przygodę i na razie podziękowałam ;p
UsuńŚciskam!
bardzo dobry pomysł na wykorzystanie resztek jedzenia :-)
OdpowiedzUsuńa ja widziałam bez - boski :-)
Bez-kochana ja już dziś widziałam jaśmin!!!!!
UsuńBuziaczki :))
Oj znam ten przepis... to ulubiona zapiekanka mojego Męża ;-) i ja wczoraj dojrzałam w Krakowie...ale czekam aż zakwitnie u mnie na wsi ;-). Buziaki i dobrego dnia ;-)
OdpowiedzUsuńNo to nasi małżonkowie mają coś wspólnego ;p
UsuńPozdrawiam cieplutko!
oj, czekaj jak Cię kiedyś ktoś pogoni za to skubanie gałązek! :P
OdpowiedzUsuń...i za robienie smaka też, bo resztek w lodówce brak. :/
buźka! :)
Cóż mogę poradzić kochana,ogródka nie mam a jak tu przejść obojętnie koło kwitnącego bzu czy jaśminu ;p No nie da się!
UsuńBuziaczki ;0
Wygląda wysmienicie...a jak musi pachnieć - aż mi w brzuchu zaburczało:)
OdpowiedzUsuńW trakcie zapiekania unosi się aromat ziół i reszty dania...mmm ;p
UsuńPozdrawiam gorąco!
Super pomysł, nic nie może się zmarnować - to prawda! ;-)) Mnie też zaburczało w brzuchu i smaka narobiłaś, wiesz?! Jak mogłaś?! ;-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, miłego dnia! ;-)
Czasami z resztek można wymodzić całkiem niezłe dania ;p
UsuńPozdrawiam cieplutko!
Ja nie gotowałam, bo nie było nas w domu, wiec nie mam takiego problemu, o ile o problemie można tu mówić :))
OdpowiedzUsuńPomysł super, bo zawsze warto go w takich przypadkach wykorzystać :)))
Buziaki
Ja w prawdzie też nic nie pichciłam ale dostaliśmy wałówę od rodziców i teściów ;p
UsuńMiłego wieczoru !
my po powrocie stanęliśmy przed odwrotnym problemem- pustki w lodówce!
OdpowiedzUsuńkwitnący jasminowiec? to jakąś ciepłą enklawę odkryłaś!
A no tak to bywa po wyjeździe ;p
UsuńTak kochana,widziałam na własne oczy i po raz kolejny zdziwiłam się tej wiosny ;p Najpierw bez ,teraz to!
Ściskam!
Kochana, na pewno skorzystam z przepisu. Lubię takie jedzonko bardzo! Wygląda smakowicie ;-)
OdpowiedzUsuńBuziaczki przesyłam i kochana urwij gałązkę jaśminu, czekam na fotkę:-)
Zapewniam,że smakuje lepiej niż wygląda ;p
UsuńŚciskam mocno!
To fakt. Po świętach jest tego i owego. Zawsze jakiś jednogarnek można przyrządzić. Wygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńOj tak,zawsze coś zostaje i zalega w lodówce ;p
UsuńPozdrawiam cieplutko!
Taka zapiekanka znana mi jest z dzieciństwa. Pyszności :)
OdpowiedzUsuńTak? No proszę :) Ja ją robię od niedawna ;p
UsuńPozdrawiam!
Sprytny pomysł:) Ja pękam w szwach po tych świątecznych obżarstwach!
OdpowiedzUsuńJa troszkę starałam się mniej napychać ale i tak ledwo ruszałam się po tym świątecznym jedzonku ;p Mam jedynie mały niedosyt jeśli chodzi o ciacha świąteczne ;[
UsuńPozdrawiam serdecznie!
smakowicie wygląda, a ja jeszcze przed obiadem jestem!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
No to smacznego obiadku ci życzę :))
UsuńBuziaczki ;0
Uwielbiam te zapiekanke, moja mama często robiła, jak nie miala pomysłu na obiad. Ja podgotowuje ziemniaczki w plastrach na pół twardo, żeby przyspieszyć zapiekanie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
No fakt,można i w ten sposób ;p
UsuńPozdrawiam serdecznie/1
No niech Cię dunder świśnie:))) To ja pasa próbuję przycisnąć i samymi warzywami się jakoś przytkać, żeby przed latem nad Bałtykiem coś zrzucić, a Ty mi tu takim czymś Brutusie??? :))) Mimo tego pozdrawiam Cię ciepło:)
OdpowiedzUsuń;p
UsuńJak bym była sama w domu to z chęcią nic bym nie gotowała tylko aby coś tam skubnąć ale moi mięsożercy z głodu by pozdychali jak bym im same warzywa zaserwowała ;p A jak już się zrobi jakieś danie to trudno się oprzeć!
Ściskam mocno!
Hej:) Dzięki za odwiedzinki. Proszę jaki ten świat internetowy jest mały:) Ja to jakoś tak zawsze zrobię, że wszystko zostaje zjedzone. Może dlatego, że nie jestem z tych co dostają świrka przedświątecznego:) U mnie jaśmin puścił nieśmiało dopiero pierwsze zielone listki. Chyba pogodowo jestem 100 lat za murzynami:) Ale za to mam piękne zachody słońca:) Samkowite papu. Pozdrawiam ciepło - Majka.
OdpowiedzUsuńCo ja bym dała za te zachody słońca...
UsuńDzięki kochana za rewizytę :)
Pozdrawiam cieplutko!