Do tej pory wisiała tu,pieszczotliwie zwana przez nas "kula szpiególa"z białego szkła.
Miało to być tymczasowe rozwiązanie po wprowadzeniu się do naszego M ale wiadomo-często takie tymczasowe rozwiązania trwają na posterunku latami ;p Tak było i w tym przypadku.
Kula sama w sobie zła nie była- ;p - ale białe szkło mocno ograniczało moc żarówek.Jednym słowem słabe światło dawała i zdawało się,że ciemność widzę ;0
Długo szukałam idealnego "wisielca". Te,które mi się podobały albo nie spełniały wymogów jasności albo nie podobały się współmałżonkowi .
W końcu jednak trafiliśmy na coś,co by i jemu i mi odpowiadało!
Lampa potrójna.
I nastała jasność!
;p
Bardzo dziękuję za uwagę!
A teraz wracam do szydełka-noo teraz to każde oczko widzę :)
Do następnego!