poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Mix szyciowy końca wakacji

Pomyślicie,że zwariowałam i przesadzam ale przyznam się wam do czegoś- jeszcze nie do końca ochłonęłam i wciąż jestem pod wrażeniem koncertu Organka ;p Może to głupie ale przez to wydarzenie odkrywam ich muzykę jakby na nowo. Ale przecież nie samymi koncertami człowiek żyje-szyciem też (chociaż jak szyję to czasami ze słuchawkami na uszach) :)
 A ostatnio uszyło się takie coś:


                                                     







Sówki to część kompletu chmurkowego jaki właśnie powstaje a zatem jeszcze do nich wrócimy :)




Większość rzeczy,które szyję są b&w lub szare ale czasem zdarzy się jakiś mix energetycznych kolorów-co mnie niezmiernie cieszy (bo mój wzrok-a może mózg- czasem potrzebuje dla odmiany takich żywych bodźców):


Soczysta zieleń i czerwień -tak trochę wiosennie,
na przekór nadchodzącej jesieni :)


I sówka Romantic Blue do kompletu -
mam nadzieję,że wszystko się spodoba pani Magdzie :)



Ostatni weekend wakacji udało mi się  spędzić nad jeziorkiem,z czego się bardzo cieszę. Choć powiem wam,że koniec sierpnia nie jest najlepszym momentem na spanie pod namiotem-ziąb niemiłosierny :p

A jutro już 1 wrzesień...
I niebawem jesień :)

Pozdrawiam i do następnego!


sobota, 22 sierpnia 2015

"Ta nasza młodość..."

"Ta nasza młodość,z kości i krwi
Ta nasza młodość co z czasu kpi
Co nie ustoi w miejscu zbyt długo
Ona co pierwszą jest,potem drugą.
Ta nasza młodość,ten szczęsny czas
Ta para skrzydeł  zwiniętych w nas...
Co nie ustoi w miejscu zbyt długo
Ona co pierwszą jest,potem drugą"

Ponoć młodość to stan umysłu a nie metryki.Coś w tym jest,prawda? Bo można mieć lat powiedzmy 70 a tryskać pogodą ducha i cieszyć się jak dziecko każdą chwilą swojego życia.


Od czasu do czasu zdarzają się w naszym życiu momenty i zdarzenia bardzo przyjemne i pozytywne , które wyzwalaja w nas tą nieco uśpioną młodzieńczą energię.Istnieją też różne środki ,które sprawiają,że możemy znów poczuć się jak nastolatki-i żeby mnie ktoś źle nie zrozumiał,chodzi mi tu o muzykę :p Jak powszechnie wiadomo muzyka łagodzi obyczaje, korzystnie wpływa na nasz nastrój (no to też zależy od rodzaju muzyki :p ), stymuluje rozwój intelektualny.Ogólnie rzecz biorąc muzyka to samo dobro a skoro tak to umilajmy sobie to nasze życie chociażby w taki sposób-każdy według swojego gustu ;p



Kilka dni temu  miałam wspaniałą okazję poczuć tą dobroczynną moc muzyki-wszystkimi zmysłami :)) 

Organek-i nic więcej nie muszę dodawać,kto zna i lubi,ten wie :)
Koncert odbył się w małej miejscowości Modliborzyce na Lubelszczyźnie. No trzeba było się nieco poświęcić dla tej chwili i przejechać ponad 100km w jedną stronę ale czego się nie robi dla takich momentów gdy znów można poczuć wszelkie możliwe pozytywne wibracjie i emocje (a poza tym koncert był bezpłatny :P ). Spotkanie bardzo kameralne z  ograniczoną ilością miejsc na widowni ale wiecie co, takie imprezy mają swój urok,może nawet większy niż te masowe- jest większa szansa na lepsze interakcje między zespołem a publicznością w trakcie koncertu jak i po nim :)


No i uwaga,uwaga-pokazuję się wam w całej (no może prawie) okazałości,po raz pierwszy! Ale tak jak wspominałam niejednokrotnie- fotogeniczna to ja nie jestem :p



                                                   


:p
















A wam co rozpościera zwinięte skrzydła młodości?



Niech moc będzie z wami! 
:)




poniedziałek, 17 sierpnia 2015

London Calling

Upały jakby nieco mniejsze więc pomyślałam sobie,że można usiąść do maszyny i w końcu coś uszyć bo w ten żar tropików zwyczajnie  mi się nie chciało ;p 

Na pierwszy ogień poszedł materiał,który kupiłam jakiś czas temu.Szkoda,że był dostępny jedynie niewielki kupon ale jak go zobaczyłam to od razu wiedziałam,że chcę z niego uszyć poszewki .
No i uszyłam-komplet London Calling ;p

Uwaga! Komplet jest dostępny od ręki,jakby co ;)
Poszewki pasują na poduszki 40x40.
Przód-grubsza bawełna z motywami rodem z UK.
Tył gładki z surówki bawełnianej.
Kolor jasny beż/krem/ecru.
Dookoła szara wypustka bawełniana.
Zapinane na suwaczki .
Polecam :)






Uszyłam też ochraniacz dwustronny.
Na potrzeby Jyskowego łóżka więc jest nieco profilowany.
I bardzo gruby :)





Kolejny ochraniacz będzie się szył jak tylko ocieplina dotrze do mnie :)

No i w końcu  zrobiłam poszewkę dla Joli z Biebrzmilskiej Krainy,która wygrała moje urodzinowe candy. Jola chciała żeby poszewka była siwa,z transferem i koronką.Mam nadzieję,że sprostałam jej oczekiwaniom :))







Ostatnie dwa dni udało mi się spędzić nad jeziorkiem i nieco powylegiwać  jak kocurek :) Słonko,woda,wiaterek-sama przyjemność!Mogłabym tak co tydzień ;p


A od piątku rozpoczynają się w mojej mieścinie Chmielaki.
Ciekawe czy w tym roku tłumy zwalą czy wręcz odwrotnie? 
Kto chętny to zapraszam!

A na koniec kilka zaległych letnich kadrów.Oczywiście po makach i zbożu już ani śladu ;p









Miłego dnia i do następnego!





środa, 12 sierpnia 2015

Na upały...Chłodnik i torba DIY

Na ten upał najlepsza jest woda cytrynowa + chłodnik + lody ! No jeszcze można dodać do tej listy basen koło domu lub codzienne siedzenia w jakimś innym bajorze. Ale,że nie mam ani jednego ani drugiego pozostaje mi jedynie szybki zimny prysznic ;p Przez te upały nic mi się nie chce robić-nawet zdjęć torby,która powstała jeszcze przed wypadem nad morze. Nie chciało mi się jej obfocić a co dopiero usiąść do maszyny i coś szyć,a jest co szyć. Nic na to nie poradzę ,że taki żar tropików rozkłada mnie na łopatki bo aż tak ciepłolubna to ja nie jestem-najchętniej to bym leżała plackiem przy włączonym na okrągło "wiatraku" ;p Chociaż "wiatrak" tak czy siak "chodzi" i chłodzi non stop.


Nie chciało mi się ale w końcu się spięłam i zrobiłam sesję torby DIY ;p
Torba powstała z tzw.dresówki szarej.Bardzo mi się podoba ten materiał i produkty z niego stworzone,także te ubraniowe czy pościelowe. Ale żeby torba nie była zbyt lekka i miękka ,w środku jest wykonana z grubej surówki bawełnianej.Rączki też ma takie a do tego skórkowe elementy- dopinany pasek oraz zapięcie-także z paska.
Te wielkie koła ,do których pasek dopinam znalazłam w czeluściach jednej z szuflad-pierwotnie były przy  pasku którego nigdy nie nosiłam  (a chciałam już go wyrzucić) ;p









Dawno zamieszczałam coś zjadliwego na blogu więc dziś nadrabiam zaległości.

Do tej pory myślałam,że nie lubię chłodników ale dwa dni temu zmieniałm zdanie :) Okazało się,że bardzo mi odpowiada taka letnia wersja zupy a przynajmniej ta wersja!



CHŁODNIK OGÓRKOWO-CZOSNKOWY

-2 jogurty naturalne typu greckiego,
-1kg świeżych ogórków,
-4 ząbki czosnku,
-koperek,
-sól,pieprz do smaku,
-kiełbasa 
-bułka czosnkowa z Biedry

Ogórki umyć,obrać,pokroić i rozdrobnić w blenderze lub mikserze,dodać jogurty,drobno pokrojony czosnek,dalej miksować.Dodać drobno posiekany koperek,sól i pieprz.
Schłodzić w lodówce!
Przelać do miseczek/talerzy, dodać pokrojoną w kostkę i podsmażoną kiełbaskę (dla wegetarian i nie lubiących kiełbasy oczywiście wersja bezmięsna),posypać koperkiem,ewentualnie ozdobić kawałkami ogórka.
Podawać z bułą czosnkową z Biedry :))

SMACZNEGO!








Do następnego!









czwartek, 6 sierpnia 2015

Tam gdzie pachnie lawenda...

Jak wspomniałam wam w poprzednim poście,wracając znad morza zahaczyliśmy o pewne magiczne miejsce- Lawendowe Pole,które znajduje się w małej miejscowości Nowe Kawkowo na pojezierzu olsztyńskim.Pisałam już o tym miejscu TU i marzyłam o wizycie no a skoro byliśmy  na rzut beretem od Pola,to grzechem byłoby nie wstąpić! ;p
W prawdzie nie jest to szczyt lawendowego sezonu i większość kwiatów była już zebrana ale i tak można jeszcze podziwiać lawendowe kępki a wszędzie unosi się cudowny zapach...

                                                  

Jak widzicie zdjęć można tam robić do woli i co ważne nieodpłatnie-bo wiem,że na niektórych plantacjach lawendowych pobierane są opłaty za robienie zdjęć!



Destylacja olejku lawendowego.


A po wejściu na poddasze ukazuje się taki oto widok:








Jest też miejsce gdzie można zaopatrzyć się w lawendowe upominki oraz sadzonki :























Właścicielki niestety nie poznałam ponieważ zajęta była pieczeniem kolejnych porcji ciasteczek :)


I na tym koniec wycieczki po Lawendowym Polu.
Pozostaje mi jedynie gorąco zachęcić was do odwiedzenia tego lub podobnych mu  miejsc.

Ciasteczka niestety już zjedzone ;p


Do następnego!