Poprzednie czerwone aranżacje zostały zainspirowane truskawkami,tak i aktualne zmiany zostały poczynione za sprawą owoców. Tym razem winne wszystkiemu są śliwki ;p
Natchniona potencjałem koloru tych owoców,poczyniłam małe roszady w kuchennych kątach.I jakże trafne jest powiedzenie Nigdy nie mów nigdy-zarzekałam się,że nie lubię koloru fioletowego w dekoracjach-nadal tak sądzę ale!- ale jeśli chodzi o kuchenne dodatki to jednak może być ;p
Pomyślałam,że mięta będzie idealnym towarzystwem dla koloru śliwkowego.
Choć powiem wam szczerze,że nie wiem czy aktualny stan rzeczy długo się utrzyma- bo ja już zatęskniłam za czerwienią jarzębiny i żółtym kolorem słoneczników-to tak nastraja już bardziej jesiennie (choć lato jeszcze trwa) :))
Takie połączenie kolorów także w innych dziedzinach odpowiada mi-może coś się niebawem wydzierga w kolorze śliwki i mięty :)
Jak na razie z nowinek szydełkowych mogę wam zaprezentować Mysię .
Nie byle to jaka mysia a Mysia Prima Ballerina ;p
Niebawem powstanie kolejny stwór myszowaty -już nie tak cukierkowy ;p
Dziękuję za uwagę
i
do następnego!
♥